Dzień 46. Kulinaria

- Mamo, zjadłbym naszego domowego chleba. Z twarogiem.
Takie marzenia. Takie tęsknoty.
Tymczasem twarogu nie ma, a w temacie pieczywa na co dzień mamy do dyspozycji świeże bagietki. Gdy ruszymy do dalej położonego sklepu, czasem udaje się nam chwycić chleb. Na półkach sklepowych pojawiają się oczywiście chleby z bajerami. Ciemniejsze (choć kolor nie zawsze oznacza użycie stosownej mąki, a karmel;-), z ziarenkami. W cenie miliona euro. Wykarmić takim chlebem szarańczę, to ponad nasze możliwości.
Trzymając się wątku spożywczego.
Ogrom owoców morza. Wyhaczyliśmy fajną mieszankę, która jest świetną bazą do zup. Ryby drogie, choć czasem można trafić na dobrą ofertę.
Owoców mnóstwo. Pomarańcze i mandarynki za przysłowiowe grosze. Popularne są granaty, kaki... a jutro czeka mnie szykowanie karczochów, które wprawdzie jadłam... Ale nigdy nie gotowałam sama.

 Z ciekawostek.
Można nabyć drogą kupna paczkę ugotowanego ryżu... zamrożonego. Produkt gotowy po podgrzaniu przez 3 minuty w mikrofalówce lub w garnuszku. Biorąc pod uwagę najprostszy ryż, zyskujemy 12 minut. Przy rodzajach wymagających długiego gotowania oszczędność czasu jest spora (nawet 40 minut). Aczkolwiek w przypadku produktów spożywczych, jeśli oszczędzamy czas, to możemy tracić pieniądze. Wniosek - nie jestem grupą docelową tego produktu.
Podobnie jak... czekoladowej pizzy
Wolę ciasta... na przykład nadziewane marcepanem... 
Pisanie o jedzeniu wzmaga apetyt. Słaby pomysł o północy...


0 komentarze:

Prześlij komentarz

*