Dzień 6.

Poranny trucht po okolicy ze świstem wiatru w uszach. Wszystko po to, by wyciszyć organizm i przygotować się do pracy z młodzieżą.
W samo południe przerwa na podziwianie morza. Według prognozy dwie godziny najsilniejszego wiatru i najmocniejszych fal w tym tygodniu. Kolejne tak silne podmuchy i morze tak głęboko wdzierające się w plażę, dopiero w przyszły poniedziałek.
Generalnie więc sielana. Taki poniedziałek, jakby niedziela. Popołudniu jeszcze rowerem po pieczywo... Wprawdzie jeden sklep jest vis a vis domu... ale większą przygodą jest poszukiwanie drogi do sklepu oddalonego o 5 km.
Przygoda tym większa, jeśli w trakcie podróży zmieni się plan, postanowimy odwiedzić inny magazyn. A potem źle skręcimy... ponieważ najlepiej się poznaje miasto, gubiąc się w nim... A nawet dojeżdżając do innej miejscowości.
W finale niemal 20 km "po chleb".

Wszyscy dotlenieni i wybiegani, na czele z psem. Ach, tak... plaża opustoszała, więc akt szaleństwa - nie dość, że pies na plaży, to jeszcze bez smyczy... Według miejscowych przepisów w sezonie letnim, zwierzęta domowe nie mają wstępu na plażę. O czym informują tablice rozstawione przy wejściach.
I słusznie. Sama mam dyskomfort widząc psy biegające luzem. Pilnuję, by mój pies nie był dla nikogo np.: powodem stresu. Dlatego smycz zdejmuję tylko wówczas gdy mam dobrą widoczność.
Fakt, że ja się nie boję zwierząt nie oznacza, że takich emocji nie ma ktoś inny... A zwierzę, to zwierzę... Na pytanie czy mój pies nie gryzie, mogę odpowiedzieć "jeszcze nie".
Kontynuując wątek canistyczny, kilka lat temu miałam okazję spacerować po Barcelonie. Wówczas jeszcze nie miałam własnego psa, acz toczyły się już na ten temat pertraktacje... Dość, że w trakcie spacerów po katalońskiej stolicy, dostrzegliśmy "kupę problemów". Czasami wędrówka po chodniku wyglądała jak slalom między punktami kontrolnymi, pozostawionymi przez czworonogi. Co i rusz trafiało się na rozmazany ślad czyjejś nieuwagi...
Tak, w Polsce jest podobnie.

W okolicy naszego domu stoi kilka znaków przypominających, że przestrzeń zielona to nie jest toaleta psów. Niewielkie skwery posiadają tablice z instrukcją godną parku Dozorcy.
Zabrania się wszystkiego, w tym oczywiście spacerów z psem.
W zasadzie... Skoro na skwerach, trawnikach i plaży psy nie mogą... To chcąc pozostać w zgodzie w zakazowo-nakazowym tonem tablic i znaków, nie pozostaje nic innego, jak pozwolić pupilowi na zaznaczenie swojej obecności... właśnie na chodniku.
Jedno "ale". 
Bez względu na to, gdzie pojawi się pies... Ważne jest to, co zrobi właściciel. Może dołączyć do zawodów w slalomie... a może schylić się i sprzątnąć po swoim czworonogu.
Ja wybieram opcję nr 2.
P.S. Po takim wybieganiu w towarzystwie silnych podmuchów wiatru sierść psa pięknie i świeżo pachnie.

0 komentarze:

Prześlij komentarz

*